środa, 3 października 2012

Powroty cz.III



 Jest taka jedna piosenka(nie, żebym ogarniała teledysk…), która była w jakimś sensie inspiracją do Powrotów, choć nie są one do końca na niej wzorowane. Ale bardzo ją lubię, ma specyficzny nastrój. I jak jej słucham, to bawi mnie stwierdzenie, że niemiecki to twardy język.
Przepraszam, że trochę mi ta część nie wyszła. Chyba mój obolały mózg nie potrafi tworzyć "czegoś cięższego" z gorączką... Noale. Życzę miłego czytania.



Uciekał od przeszłości przez jedenaście lat, miesiąc i dwadzieścia dwa dni, musiał być głupi, wierząc, że ona nigdy go nie dogoni. Dogoniła. Przybrała postać Syriusza Blacka i rozsiadła się w niewygodnym, starym krześle, które stało w tym samym miejscu zapewne od jakiegoś milenium. Krzesło było zużyte i zniszczone, skrzypiało, gdy ktoś na nim usiadł, a swoim wyglądam wręcz od tego odstraszało, grożąc kruszącym się oparciem i kolekcją drzazg. Jedna z nóg była obluzowana i tańczyła pod siedziskiem, nie pozwalając siedzącemu na wygodę, wznosząc w powietrze jękliwe zawodzenia drewna. Remus nie cierpiał mebli tego mieszkania, które pozostawili po sobie poprzedni właściciele, para wieloletnich staruszków, a których pozbyć się nie mógł, na to nigdy nie było go stać. Nic w tym domu nie było mu bliskie, z niczym nie wiązał wspomnień, przedmioty mogły być równie dobrze kogokolwiek innego. Krzeseł w kuchni nienawidził chyba najbardziej zaraz po łóżku, bo zbyt często na nich siadał, zbyt często musiał wdychać zapach zaśniedziałego drewna i słuchać kanonady drewnianych zawodzeń. Remus Lupin był skłonny robić cokolwiek, aby nie musieć patrzeć w oczy swojej przeszłości i przerywać milczenia. Kontemplowanie stanu mebli było zdecydowanie bardziej przyjemnym zajęciem, nawet jeśli nie pochłaniało go na tyle, aby nie myślał o jasnych oczach, wwiercających mu się w twarz. Przeszedł go obrzydliwy dreszcz strachu, ale nie podniósł spojrzenia. Nie był odważnym człowiekiem. Nie zdążył rozbudzić w sobie nadziei, że Syriusz odejdzie, że milczenie oznacza, że rozmowa nigdy się nie zacznie. Nie zdążył, bo rozmowa rozpoczęła się bez jego pozwolenia.
- Nie zabiłem ich, Remus. Nie mógłbym ich zabić.
Słowa-miecze. Kłamstwa, na pewno kłamstwa, czemu rani znowu i znowu, jak można być takim potworem? Miodowe oczy, niebieskie oczy. Obrzydzenie, gniew, Wilk przyczajony na skraju świadomości, chcący wytłumaczenia, racjonalnego i pewnego, jednocześnie pełen gniewu, bo przecież to zdrajca, kłamstwo jest dla niego naturalne. Potrząsnął głową, przerywając natłok gwałtownych, złych myśli. Niechciane, niemożliwe słowa wydarły się na powierzchnię, rozpaliły zaciśnięte powieki. Daj mu szansę.
- Nigdy ci nie uwierzę. Jesteś mordercą. Nie chcę cię w moim domu.
Słowa pełne gniewu, zawodu, rozczarowania i czegoś jeszcze, czego Lupin nie chciał interpretować. Błękitne oczy rozjarzyły się bólem, szczęki zacisnęły w paradoksyzmie cierpienia. Musiał przecież wiedzieć, że taka będzie reakcja, musiał, czemu więc tak? Czemu coś zakuło w głębi serca, czemu ranienie raniącego od jedenastu lat, miesiąca i dwudziestu dwóch dni nie przyniosło ulgi? Palce zacisnęły się kurczowo na blacie stołu, paznokcie pobielały, na przedramionach wystąpiły żyły, gdzieś w żołądku skakał strach zmieszany z oczekiwaniem. Na co? Nie wiedział, czemu więc się tego bał? Dreszcze spłynęły po karku, wzdłuż kręgosłupa, gardło było tak suche.
- Znajdź dowód. – mówił cicho, ale w głosie nie było wahania i czemu, Boże czemu?!, serce stanęło drżące na dźwięk tej nadziei? – Wejdź w moje myśli, przecież potrafisz.
Potrafię? Kiedy ostatnio dotykał różdżki i czuł coś więcej niż nic? Może magia uciekła, nie mogąc znieść tak tragicznej postaci, jaką się stał? Nie uda się, jakby mogło… Stop. Nagła pustka wypchnęła z głowy wszelkie myśli, oddech urwał się wpół. A potem szaleńczy bieg serca, powietrze świszczące w płucach. Wejdź w moje myśli, o Matko Najświętsza, czyżby prawda, w końcu prawda? I strach, obezwładniający i paraliżujący, bo prawda rozwiewa złudzenia i nadzieje, już wszystko będzie jasne i czyste, czemu to tak przerażająca perspektywa?
Jeśli później miałby powiedzieć, kiedy doszedł do szafki, kiedy wyjął różdżkę, kiedy wrócił i wypowiedział zaklęcie, musiałby milczeć, bo nie pamiętał, nie wiedział, myśli skupione były tylko na strachu, tylko strachu. I jeden fakt, rozdzierający duszę na części, ale przecież nie można, nie teraz, zbyt ważna chwila, bo w końcu prawda. Ale przecież nie był w stanie, przecież nawet nie będąc świadomym tego, co robi, nie obrócił się do niego plecami. Wróg, nieprzyjaciel, obcy człowiek, nawet jeśli nie kłamie, jak może nie kłamać?, ale jeśli… Remus Lupin do nikogo nie odwraca się plecami, obcy czarodziej siedział na krześle, powieka drgnęła jako jedyny wyraz rozpaczy w granitowej masce. 

Chodź

Biały korytarz prowadzący tam, gdzie nie sięga wzrok, bez końca i bez początku. Setki, tysiące, miliony drzwi, wzrok prześlizguje się po futrynach, klamkach, progach, wysoko nad głową witraże, freski, obrazy. Głową? Głowy nie ma, nigdy nie było i nie będzie, jest myśl, to myśl błądzi korytarzem obcej świadomości. Gdzieś z tyłu, za granicą, jest bezświadomość, ale tam myśl nie podąży, obca siła pcha dalej, do przodu, nie pozwala poznać niebezpiecznego, obcego obszaru. Zawsze obcego? Kiedyś myśl już tu była, musiała być, bo było, byłoNie

Patrz.

Siedzą razem na skale, są młodzi i szczęśliwi, ich życie pełne, tak pełne i niezniszczone. Brak rys, czy to nie piękne? Są uśmiechy, jest szczerość, prawda. Palce splotły się przez przypadek, to źle? Nie, jest dobrze, jest cudownie, kiedy są razem, bo tak przecież miało być zawsze, ich całe życie prowadziło do tego, aby być razem. Błąd. Nie to wspomnienie, nie to, bo to przecież nawet nie jest wspomnienie. Obca siła wypycha myśl z obcego marzenia tak brutalnie. Pustka. Strata. Złamana nadzieja na dobrą przeszłość.

Patrz.

 Stoi w kuchni, w sercu domu, czemu nie jest dobrze? Kobieta patrzy przerażona, w spojrzeniu zielonych oczu błyszczy upór, nie zgadza się, ale mąż jest pewny, ufa osądowi przyjaciela. Peter będzie bezpieczniejszą opcją. Zaufaj mi. O mnie pomyślą od razu… Drzwi, ciężki płaszcz na ramionach, buty są zimne, przyjaciel patrzy niepewnie. Powiedz mu… Nie. Mam wątpliwości. Cichy powrót do domu, czemu tak boli, czemu jest tak źle? Pokruszone w drobny mak marzenia o dobrym dzisiaj. Myśl ucieka przerażona bólem, który ją otacza, obca siła wpycha w lodowate objęcia kolejnego obcego wspomnienia.

Patrz.

Dom jest zniszczony, szczątki płoną, w jego głowie panuje chaos, tylko chaos. Koniec, koniec, koniec, zginęli. Szaleństwo i ból, bo to tak, jakby on sam ich zabił, jak mógł z nimi nie być, jak mógł pozwolić, aby nikt nie stał u ich boku przez cały czas, jak mógł… Zamordował ich. A potem dociera prawda. Nie ten przyjaciel, w którego zwątpił. Inny. Gniew wybucha niczym bomba, jest już tylko nienawiść, wściekłość, ból ucieka gdzieś głębiej, zostaje pragnienie zemsty, palące na zgliszcza wszelkie inne uczucia. Szaleńczy bieg, twarz zdrajcy i potwora, który to zrobił, jak mógł?! Krzyk, oślepiające światło. Zostaje sam, pośród trupów niewinnych ludzi, bo potwór nie ma zahamowań. Pustka, dusza wypalona na proch, bo potem, nim ostatni raz spojrzy w słońce, widzi miodowe oczy. I jedyne czego pragnie, to zwariować i zapomnieć, bo nikt nie chce słuchać.

Patrz

          To pełnia, tłusta gęba księżyca, śmiejąca mu się w twarz. Patrzy w ogromny, blady okrąg i może myśleć tylko o miodowych oczach pełnych cierpienia, niezrozumienia. Tak, jak gdyby zdradził, zamordował, oszukał. Jest zimno, lód wdziera się do serca i kruszy, łamie, mrozi wszelkie ciepło. Jak boli, jak boli. Czy jego też boli? Na pewno, musi boleć, przecież to pełnia, przecież… Przecież nie zaufał, przecież niemal zdradził. Niemal? Zdradził, oszukał. Potwór. Niech boli, niech boli tak, żeby nie myśleć, że jego boli równie bardzo. Niech boli do utraty zmysłów, niech umrze, niech cokolwiek pozwoli mu przestać myśleć.

          Widzisz?
          Syriusz…
          Nie idź dalej. Nie wchodź w moje szaleństwo.

To niemal szok. Usta wpółotwarte z przerwanym oddechem w płucach i zastopowanym rytmem serca. Wyciągnięta przed siebie dłoń z różdżką drżała, fale magii spływały do palców i zmieniały się w mrowienie. Oczy szeroko otwarte, wbijały się w ściągniętą napięciem twarz obcego mężczyzny. Myśli w głowie zaskrzypiały i przerwały ten straszny i cudowny stan letargu, który bronił przed dalszym. Bo nagle cała siła opuściła rozedrgane ciało, kolana ugięły się, a krzesło było kilka centymetrów za daleko, podłoga okazała się twarda. Musi kłamać, na pewno, przecież nie można się aż tak pomylić, nie cały czarodziejski świat, nie Dumbledore, nie ja… Ale… Syriusz… Tylko instynkty, wrodzone zdolności, nie umiał modyfikować pamięci, nigdy, a zresztą rozróżniłby, te były czyste, Boże, prawdziwe. I przecież nigdy nie wysłuchał, dał się przekonać Ministerstwu, gazetom, ale przecież nigdy nie dał powiedzieć jemu, jak bardzo stali się sobie obcy już wtedy, skoro nie dał mu nawet szansy…? Boli, tak bardzo boli.
- Nie…
Zachrypły protest przeciwko wyciągniętej w jego stronę dłoni. Nienie dotykaj, nie niszcz więcej mojego życia. Prawda, o Boże, prawda. Ale obcy, czemu tak obcy, skoro już nie morderca, nie potwór, skoro nie zdrajca, to czemu nie Łapa? Suchy szloch tkwiący w gardle i nie umykający dalej, dławiący i duszący. Obcy, obcy człowiek. Nie morderca, nie, nie. Czemu nie potrafił się ucieszyć, czemu nic nie było lepsze? Czemu prawda nie równa się zaufaniu?
Czemu Mur nadal stał?

5 komentarzy:

  1. "Dom jest zniszczony, szczątki płonął, w jego głowie panuje chaos, tylko chaos." Płoną. One co robią? Płoną. On co robił? Płonął.
    Skomentuję obszerniej, jak spłyną emocje. I po tekście (żebyś nie była w niepewności - jest świetny), i po tym, że dzięki jebanej kurwa Grecji i Hiszpanii obetną mi stypendium i nie pojadę do Bułgarii i nie zaciągnę męża do ołtarza. Jebudu, posypał się świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, zawsze mnie ten błąd u innych irytował, a teraz sama popełniam ^^ Trzeba poprawić.
      I hej, nie umiem pocieszać w 'nierzeczywistości', głupio pisać, że mi przykro. Ale może jeszcze jakoś pojedziesz? Na pewno są jeszcze jakieś opcje. I zawsze można się zapakować w paczkę i wysłać do męża. o

      Usuń
    2. PS. Mówiłam, że nie przepadam za tymi państwami... Pechowo trafiłam...

      Usuń
    3. Dobra, świat się złożył z powrotem, bardzo możliwe, że będę ostatnim semestrem, ale pojadę, życie znów nabrało sensu :D Jednakże Hiszpanie nadal są na mojej czarnej liście, bo tych chamów zawsze jest najwięcej, dostają wielkie stypendia i najczęściej angielskiego nie znają. No nic, nie ma co.
      Dlaczego Mur nadal stał? Kurczę, właśnie dlaczego, chociaż to logiczne jest bardzo mocno, w sumie dziwne, gdyby od razu sobie padli w ramiona jak w książce... Ale jak Ci napisałam wyże, emocje są niesamowite, szczególnie to patrzenie we wspomnienia, w ogóle Twój sposób posługiwania się słowem jest przefantastyczny, językoznawcza ma dusza się cieszy straszliwie <3 Jak choroba się toczy? Lepiej już?

      Usuń
    4. Wiedziałam! Cieszę się z całego serca, chociaż cię nie znam przecież, ale jak to dobrze, że się świat poskładał ;) Noale się udało, nie straszni ci Hiszpanie! ;p
      Cóż, samego Remusa dziwi i przeraża, że Syriusz, choć jednak niewinny, to nadal... to już nie jest ten jego Syriusz. Przynajmniej z zewnątrz, ale hej!, przecież minęło te jedenaście lat i nie mogłabym napisać lukrowanego powitania (ach, sztuczne powitania i wybaczanie sobie wszystkiego bez słowa wyjaśnienia... I don't like it! *klik*) ;p Obaj się zmienili, teraz trzeba nauczyć się siebie na powrót. Ale już nie gadam ;p
      Jest mi ogromnie przesympatycznie, bo mnie zawsze martwi, czy się nie poplątałam w dygresjach, czy Czytelnik ma szanse mnie ogarnąć ;)
      Wczoraj mi Obcy z szyi wychodził (opcjonalnie miałam krótkotrwałą ciążę pozamaciczną w szyi), tak mi węzły chłonne wywaliło, poza tym głowa mi wybuchała. Ale dziś już o niebo lepiej, znaczy się żyję. Ale tydzień materiału w plecy jest, co nie zachwyca mnie zdecydowanie... Szukam plusów... *szuka wytrwale* Jestem w połowie czwartej części! *teatralny entuzjazm*
      PS. Pierwszy raz odpisuję ci z komputera, może liczba literówek się zmniejszy ^^

      Usuń